Niecierpliwie wyglądała na zegarek obracając głowę w różnych kierunkach. Przecież powinien już tu być. Westchnęła poirytowana i lekko zawiedziona. Tyle czasu go nie widziała. Odczuwała z tego tytułu ogromny dyskomfort. Najgorsze były noce gdy wracała do pustego mieszkania. Ogarniała ją wtedy chęć płaczu. Nie mogła jechać z nimi. Nie zawsze może mu towarzyszyć. Jęknęła czując jak do jej oczu zbierają się łzy. Nie ma go. Nie przyleciał. A może pomyliła daty? Albo godziny? Może w ogóle nie dzisiaj miał wracać? Usiadła na ławeczce w terminalu chowając twarz w dłoniach. To była istna głupota. Na pewno się pomyliła. Na pewno pokręciła daty. Ta chorobliwa tęsknota i chęć ujrzenia go ponownie sprawiła że nie myślała racjonalnie. Nie myślała w ogóle. Zagryzła wargę i opanowała się. Zabrała dłonie z twarzy i podniosła wzrok. Podskoczyła zaskoczona. Stał przed nią. Poderwała się rzucając się na niego. Jednak nie pomyliła się. Objął ją.
-Tęskniłam.- jęknęła cicho. Mruknął z uśmiechem.
-Ja również. Cholera te dwa miesiące były okropne.- oznajmił. Spojrzała na niego. Był potwornie zmęczony. Nie spał przynajmniej od dwu dni. Wiedziała o tym. Wiedziała kiedy nie spał. Dotknęła jego polika opuszkami palców. Był obok.
-Wracajmy.- oznajmiła cicho. Złapał jej dłoń. Wyszli z lotniska. Odetchnął z ulgą. Był już w domu. Był już przy niej. Ucieszyło go to. Ten czas dłużył mu się niesamowicie. Dwa miesiące. A wydawało mu się że minął rok. Albo i dekada. Zerknął na nią katem oka. Szła w skupieniu trzymając kurczowo jego dłoń. Tak bardzo się cieszył. Dawała mu energię do tego aby wreszcie się uśmiechnąć. Zatrzymał się gdy otwierała bagażnik. Spojrzał na nią. Brakowało mu jej śmiechu i różnych teorii. Jej głosu, zapachu. Brakowało mu jej obecności. Wsiadł do auta. Zatopił się w miękkich siedzeniach i poczuł się niesamowicie senny. Spojrzał na nią. Skupiała się bardziej na drodze niż na jego obecności. Spojrzał na miasto. Wszystko było dla niego teraz jakby nowe. Dłuższy czas przebywał poza granicami kraju. Ulice były opustoszałe. Po kilku minutach byli już na miejscu. Dopiero teraz rozchmurzyła się. Uśmiechnęła się do niego. Objął ją ramieniem taszcząc za sobą niewiarygodnie ciężką torbę. Chciał jak najszybciej znaleźć się w domu. Marzył o kąpieli i śnie. Ostatnie dwa dni były niesamowicie ciężkie. Zero snu. Biegał podjarany jak po koksie. Nie mógł się po prostu doczekać kiedy ją zobaczy. Nie odzywała się w ogóle. Poczuł dziwny dyskomfort z tego tytułu. Weszli do mieszkania.
-Stało się coś?- zapytał cicho gdy tylko zamknął drzwi. Pokręciła głową zagryzając wargę. Objął ją w pasie. Wtuliła się w niego.
-Po prostu tęskniłam za tobą.- oznajmiła cicho. Uśmiechnął się mimowolnie. Nie wyobrażała sobie nawet jak on tęsknił. Nie sądził że można tak odczuwać czyiś brak. Wiedział doskonale że ona czekała na niego. Ale myśl że nie mogła być obok niego napawała go niepohamowanym smutkiem. Teraz czuł jej ciepły oddech i jej delikatny dotyk. Spojrzała na niego. Musnął czule jej wargi. Westchnęła z uwielbieniem. Objęła go za szyję.
-Musisz być bardzo zmęczony.- oznajmiła cicho. Pokiwał głową. Ona również wyglądała fatalnie. Cofnęła ręce. Cmoknął jej czoło i zniknął w sypialni. Podeszła do okna. Zerknęła na zasypiające miasto. Uśmiechnęła się do swojego szarego odbicia. Był już obok niej. Napawało ją to szczęściem. Uzależniła się od jego obecności. To nawet nie była jeszcze rutyna. To było po prostu coś. To był jakiś impuls. To było coś niesamowitego. Nie sądziła że można tak pokochać drugą osobę. Każda chwila bez niego ciągnęła się w nieskończoność. Oparła się czołem o chłodną szybę. Westchnęła z uwielbieniem. Kochała go. Nie chciała nawet myśleć o tym jakby wyglądało jej życie gdyby nie ten koncert. Spojrzała w niebo z uśmiechem. Czyżby to była Boska opatrzność? Opuszkiem palca dotknęła szyby. Po kilku minutach odwróciła się i weszła do pokoju. Natknęła się na niego jak wychodził z łazienki. Uśmiechnął się do niej. Pocałowała go czule. Mruknął zerkając na nią.
-Dziękuje że jesteś.- mruknęła. Dotknął jej polika. Zamknęła oczy delektując się tym dotykiem. Przysunął się bliżej niej. Spojrzała w jego oczy. Uśmiechnął się. Odsunęła się do niego. Pogładziła jej polik.
-Kładź się. Wyglądasz okropnie.- szepnęła z niepokojem. Jej spokojny, cichy głos w jego uszach brzmiał niesamowicie słodko i kojąco. Zniknęła w łazience. Nie miała ochotę brać kąpieli. Chciała jak najszybciej zatopić się w jego ramionach. Tak za tym tęskniła. Za jego zwykłą obecnością. Nie chciała mówić czegokolwiek. Łaknęła jego obecności. Jego głosu, dotyku, zapachu i tego uśmiechu. Sama nie czuła się lepiej. Była zmęczona wyczekiwaniem. Zmęczona odliczaniem dni. Wyszła z łazienki. Leżał na boku z twarzą zwróconą w stronę drzwi od łazienki. Uśmiechnął się na jej widok. Położyła się obok niego i od razu wtuliła się w niego. Objął ją w pasie kładąc się na plecach. Oparła głową na jego barku. Opuszkiem palca wodziła po jego mostku. Zamruczał cicho wtulając twarz w jej włosy. Czuł jej delikatny oddech. Była jego szczęściem. Jego największym szczęściem. Dziękował Bogu za ten koncert. Inaczej byłaby kolejną fanką, która była na koncercie i zostaną jej wspomnienia. Nie musiał być dla niej Rahimem. Wystarczy że był Sebastianem. Uwielbiał ją za to że nie usłyszał nigdy z jej ust aby zwracała się do niego Rah, Rahim, Rahuene. Zero. Po prostu Sebastian. Aż bał się że zapomni swojego imienia. Położył dłoń na jej karku. Zamruczała. Zerknął na nią kątem oka.
-Kocham cie.- mruknęła. Uśmiechnął się do niej.
-Ja ciebie też. O masakra. I to jak bardzo.- mruknął do jej ucha.
Dochodziła pierwsza po południu. Spał nadal. Siedziała w sypialni wertując klasyfikację gruntów. Przejmowała wszystkie jego telefony żeby tylko nie obudził się. Dała mu spokój. Zerknęła na jego spokojną twarz. Uśmiechnęła się mimowolnie. Uwielbiała patrzeć na niego. Jego obecność dawała jej spokój. Był jej tym jedynym fartem o który się modliła. Wszyscy dostrzegali to. Był jej oparciem. Rozumiał ją niesamowicie. Przytakiwał często, ale jeśli zachodziła taka potrzeba interweniował. Dałaby się za niego pociachać. Wiedziała że nie daruje sobie tego jeśli on którego dnia zniknie. To było oczywiste. Spędziła z nim tyle czasu. Znała każdą jego minę. Wiedziała jak zareaguje. Zagryzła wargę i wróciła do czytania. Zatopiła się w lekturze a po chwili usłyszała jak poruszył się. Uniosła wzrok. Zerkał na nią z lekkim niedospaniem wypisanym na twarzy. Uśmiechnęła się do niego wstając. Usiadła obok niego. Przewrócił się na plecy i zerknął w jej oczy.
-Wyspałem się za wszelkie czasy.- mruknął lekko zaspany. Uśmiechnęła się gładząc jego polik. Zerknął na nią.
-Cieszy mnie to.- oznajmiła cicho. Położył głowę na jej udach. Zamknął oczy delektując się jej dotykiem. Gładziła jego kark. Objął ją.
-Uwielbiam cie Skarbie. Jesteś moim szczęściem.- mruknęła cicho do jego ucha. Uśmiechnął się do niej. Obrócił się na plecy.
-Nawet nie wiesz jak ja się ciesze że cie mam. Nie pozwolę i nie dam ci powodu żebyś odeszła.- mruknął. Cmoknęła jego wargi. Przyciągnął ją do siebie. Opadła na niego wybuchając śmiechem. Usłyszał jej śmiech i wszystkie problemy uciekły. Wpił się w jej usta zachłannie. Wsunęła palce w jego włosy. Przyciągnął ją do siebie.
Pogładził jej nagie plecy. Westchnęła cicho z uwielbieniem. Spojrzała na niego.
-Miałam się uczyć.- szepnęła z lekkim zawodem. Wybuchnął śmiechem.
- Ty znając życie i tak w poniedziałek na zajęcia nie pójdziesz.- oznajmił.
-A skąd ta pewność?- uniosła się delikatnie na łokciach. Mruknął zerkając na nią.
- Ponieważ ja to wiem.- cmoknął jej usta kładąc dłonie na jej ramionach.
-To chyba nie jest pewne.- mruknęła odrywając się od niego. Roześmiał się cicho. Spojrzał na nią. Oparła głowę o jego bark. Pogładził ją po głowie. Opadł na poduszki pociągając ją za sobą. Uniosła wzrok.
-Nie jesteś głodny?- puknęła jego nos. Zamyślił się a po chwili pokiwał głową.
-Może trochę.- oznajmił. Dziewczyna cmoknęła jego wargi i zsunęła się z łóżka. Usiadł patrząc na nią zaskoczony. Zerknął na jej plecy.
-Dorabiałaś coś do tatuażu?- wypalił zaskoczony. Zatrzymała się gwałtownie i obróciła się w jego stronę. Uniósł brew.
-Tak. Mówiłam że go poprawię lub przerobię.- oznajmiła unosząc głowę. Ugryzł się w język za to pytanie. Pokręcił głową.
- To może walnij sobie to na całych plecach?
- Zmierzam powoli do tego- mruknęła
- Madzia no!- poderwał się. Znała jego stosunek do tatuaży. Nie podobał mu się jej feniks. A ta przeróbka na pewno też mu nie pod pasowała.
- No co!? To tylko płomienie.- zdziwiona skrzyżowała ręce na piersi.
-Uparta istoto. Nie chcę abyś tym pokryła swoje piękne plecy w stu procentach.- oznajmił podnosząc się. Zaskoczona wybałuszyła oczy. Czy on ją prosił? Czy on na nią nie krzyczy? Podrapała się po głowie.
- Zdrowy jesteś?- uniosła brew
-Eeee?
- Nie krzyczysz? Inaczej sobie tą reakcję widziałam.- wyjaśniła patrząc na jego zaskoczoną minę. Wywrócił oczami patrząc na nią.
- Powiedz mi skarbie co ja mogę.- oznajmił cicho.
-Przyznać że jest ładny.- zaśmiała się cicho opierając ręce na swoich biodrach. Pokręcił głową i spojrzał na nią.
-Tego nie zrobię. Bo nie podobają mi się takie rzeczy. To jest niszczenie swojej skóry.- wyjaśnił.
- Zresztą nie bałaś się że może coś pójść nie tak? Że mogłabyś złapać jakiegoś syfa?- dodał unosząc brew. Usiadła obok niego.
- Jeśli chodzi ci o AIDS i WZW typu C to nie. Wierzyłam w człowieka który to robił bo tatuowanie to jego pasja której oddaje się w całości.- oznajmiła- I podziwiam go za to. Bo uparcie dążył do tego co ma osiągnąć.- wyjaśniła. Wywrócił oczami. Nie mógł tak naprawdę nie mógł. Była uparta a jak coś sobie obiecała to nie było możliwości żeby jej to wybić z głowy.
--------------------------------------------
Powoli zbieramy sie do końca ewig. Mam mieszane uczucia
-Tęskniłam.- jęknęła cicho. Mruknął z uśmiechem.
-Ja również. Cholera te dwa miesiące były okropne.- oznajmił. Spojrzała na niego. Był potwornie zmęczony. Nie spał przynajmniej od dwu dni. Wiedziała o tym. Wiedziała kiedy nie spał. Dotknęła jego polika opuszkami palców. Był obok.
-Wracajmy.- oznajmiła cicho. Złapał jej dłoń. Wyszli z lotniska. Odetchnął z ulgą. Był już w domu. Był już przy niej. Ucieszyło go to. Ten czas dłużył mu się niesamowicie. Dwa miesiące. A wydawało mu się że minął rok. Albo i dekada. Zerknął na nią katem oka. Szła w skupieniu trzymając kurczowo jego dłoń. Tak bardzo się cieszył. Dawała mu energię do tego aby wreszcie się uśmiechnąć. Zatrzymał się gdy otwierała bagażnik. Spojrzał na nią. Brakowało mu jej śmiechu i różnych teorii. Jej głosu, zapachu. Brakowało mu jej obecności. Wsiadł do auta. Zatopił się w miękkich siedzeniach i poczuł się niesamowicie senny. Spojrzał na nią. Skupiała się bardziej na drodze niż na jego obecności. Spojrzał na miasto. Wszystko było dla niego teraz jakby nowe. Dłuższy czas przebywał poza granicami kraju. Ulice były opustoszałe. Po kilku minutach byli już na miejscu. Dopiero teraz rozchmurzyła się. Uśmiechnęła się do niego. Objął ją ramieniem taszcząc za sobą niewiarygodnie ciężką torbę. Chciał jak najszybciej znaleźć się w domu. Marzył o kąpieli i śnie. Ostatnie dwa dni były niesamowicie ciężkie. Zero snu. Biegał podjarany jak po koksie. Nie mógł się po prostu doczekać kiedy ją zobaczy. Nie odzywała się w ogóle. Poczuł dziwny dyskomfort z tego tytułu. Weszli do mieszkania.
-Stało się coś?- zapytał cicho gdy tylko zamknął drzwi. Pokręciła głową zagryzając wargę. Objął ją w pasie. Wtuliła się w niego.
-Po prostu tęskniłam za tobą.- oznajmiła cicho. Uśmiechnął się mimowolnie. Nie wyobrażała sobie nawet jak on tęsknił. Nie sądził że można tak odczuwać czyiś brak. Wiedział doskonale że ona czekała na niego. Ale myśl że nie mogła być obok niego napawała go niepohamowanym smutkiem. Teraz czuł jej ciepły oddech i jej delikatny dotyk. Spojrzała na niego. Musnął czule jej wargi. Westchnęła z uwielbieniem. Objęła go za szyję.
-Musisz być bardzo zmęczony.- oznajmiła cicho. Pokiwał głową. Ona również wyglądała fatalnie. Cofnęła ręce. Cmoknął jej czoło i zniknął w sypialni. Podeszła do okna. Zerknęła na zasypiające miasto. Uśmiechnęła się do swojego szarego odbicia. Był już obok niej. Napawało ją to szczęściem. Uzależniła się od jego obecności. To nawet nie była jeszcze rutyna. To było po prostu coś. To był jakiś impuls. To było coś niesamowitego. Nie sądziła że można tak pokochać drugą osobę. Każda chwila bez niego ciągnęła się w nieskończoność. Oparła się czołem o chłodną szybę. Westchnęła z uwielbieniem. Kochała go. Nie chciała nawet myśleć o tym jakby wyglądało jej życie gdyby nie ten koncert. Spojrzała w niebo z uśmiechem. Czyżby to była Boska opatrzność? Opuszkiem palca dotknęła szyby. Po kilku minutach odwróciła się i weszła do pokoju. Natknęła się na niego jak wychodził z łazienki. Uśmiechnął się do niej. Pocałowała go czule. Mruknął zerkając na nią.
-Dziękuje że jesteś.- mruknęła. Dotknął jej polika. Zamknęła oczy delektując się tym dotykiem. Przysunął się bliżej niej. Spojrzała w jego oczy. Uśmiechnął się. Odsunęła się do niego. Pogładziła jej polik.
-Kładź się. Wyglądasz okropnie.- szepnęła z niepokojem. Jej spokojny, cichy głos w jego uszach brzmiał niesamowicie słodko i kojąco. Zniknęła w łazience. Nie miała ochotę brać kąpieli. Chciała jak najszybciej zatopić się w jego ramionach. Tak za tym tęskniła. Za jego zwykłą obecnością. Nie chciała mówić czegokolwiek. Łaknęła jego obecności. Jego głosu, dotyku, zapachu i tego uśmiechu. Sama nie czuła się lepiej. Była zmęczona wyczekiwaniem. Zmęczona odliczaniem dni. Wyszła z łazienki. Leżał na boku z twarzą zwróconą w stronę drzwi od łazienki. Uśmiechnął się na jej widok. Położyła się obok niego i od razu wtuliła się w niego. Objął ją w pasie kładąc się na plecach. Oparła głową na jego barku. Opuszkiem palca wodziła po jego mostku. Zamruczał cicho wtulając twarz w jej włosy. Czuł jej delikatny oddech. Była jego szczęściem. Jego największym szczęściem. Dziękował Bogu za ten koncert. Inaczej byłaby kolejną fanką, która była na koncercie i zostaną jej wspomnienia. Nie musiał być dla niej Rahimem. Wystarczy że był Sebastianem. Uwielbiał ją za to że nie usłyszał nigdy z jej ust aby zwracała się do niego Rah, Rahim, Rahuene. Zero. Po prostu Sebastian. Aż bał się że zapomni swojego imienia. Położył dłoń na jej karku. Zamruczała. Zerknął na nią kątem oka.
-Kocham cie.- mruknęła. Uśmiechnął się do niej.
-Ja ciebie też. O masakra. I to jak bardzo.- mruknął do jej ucha.
Dochodziła pierwsza po południu. Spał nadal. Siedziała w sypialni wertując klasyfikację gruntów. Przejmowała wszystkie jego telefony żeby tylko nie obudził się. Dała mu spokój. Zerknęła na jego spokojną twarz. Uśmiechnęła się mimowolnie. Uwielbiała patrzeć na niego. Jego obecność dawała jej spokój. Był jej tym jedynym fartem o który się modliła. Wszyscy dostrzegali to. Był jej oparciem. Rozumiał ją niesamowicie. Przytakiwał często, ale jeśli zachodziła taka potrzeba interweniował. Dałaby się za niego pociachać. Wiedziała że nie daruje sobie tego jeśli on którego dnia zniknie. To było oczywiste. Spędziła z nim tyle czasu. Znała każdą jego minę. Wiedziała jak zareaguje. Zagryzła wargę i wróciła do czytania. Zatopiła się w lekturze a po chwili usłyszała jak poruszył się. Uniosła wzrok. Zerkał na nią z lekkim niedospaniem wypisanym na twarzy. Uśmiechnęła się do niego wstając. Usiadła obok niego. Przewrócił się na plecy i zerknął w jej oczy.
-Wyspałem się za wszelkie czasy.- mruknął lekko zaspany. Uśmiechnęła się gładząc jego polik. Zerknął na nią.
-Cieszy mnie to.- oznajmiła cicho. Położył głowę na jej udach. Zamknął oczy delektując się jej dotykiem. Gładziła jego kark. Objął ją.
-Uwielbiam cie Skarbie. Jesteś moim szczęściem.- mruknęła cicho do jego ucha. Uśmiechnął się do niej. Obrócił się na plecy.
-Nawet nie wiesz jak ja się ciesze że cie mam. Nie pozwolę i nie dam ci powodu żebyś odeszła.- mruknął. Cmoknęła jego wargi. Przyciągnął ją do siebie. Opadła na niego wybuchając śmiechem. Usłyszał jej śmiech i wszystkie problemy uciekły. Wpił się w jej usta zachłannie. Wsunęła palce w jego włosy. Przyciągnął ją do siebie.
Pogładził jej nagie plecy. Westchnęła cicho z uwielbieniem. Spojrzała na niego.
-Miałam się uczyć.- szepnęła z lekkim zawodem. Wybuchnął śmiechem.
- Ty znając życie i tak w poniedziałek na zajęcia nie pójdziesz.- oznajmił.
-A skąd ta pewność?- uniosła się delikatnie na łokciach. Mruknął zerkając na nią.
- Ponieważ ja to wiem.- cmoknął jej usta kładąc dłonie na jej ramionach.
-To chyba nie jest pewne.- mruknęła odrywając się od niego. Roześmiał się cicho. Spojrzał na nią. Oparła głowę o jego bark. Pogładził ją po głowie. Opadł na poduszki pociągając ją za sobą. Uniosła wzrok.
-Nie jesteś głodny?- puknęła jego nos. Zamyślił się a po chwili pokiwał głową.
-Może trochę.- oznajmił. Dziewczyna cmoknęła jego wargi i zsunęła się z łóżka. Usiadł patrząc na nią zaskoczony. Zerknął na jej plecy.
-Dorabiałaś coś do tatuażu?- wypalił zaskoczony. Zatrzymała się gwałtownie i obróciła się w jego stronę. Uniósł brew.
-Tak. Mówiłam że go poprawię lub przerobię.- oznajmiła unosząc głowę. Ugryzł się w język za to pytanie. Pokręcił głową.
- To może walnij sobie to na całych plecach?
- Zmierzam powoli do tego- mruknęła
- Madzia no!- poderwał się. Znała jego stosunek do tatuaży. Nie podobał mu się jej feniks. A ta przeróbka na pewno też mu nie pod pasowała.
- No co!? To tylko płomienie.- zdziwiona skrzyżowała ręce na piersi.
-Uparta istoto. Nie chcę abyś tym pokryła swoje piękne plecy w stu procentach.- oznajmił podnosząc się. Zaskoczona wybałuszyła oczy. Czy on ją prosił? Czy on na nią nie krzyczy? Podrapała się po głowie.
- Zdrowy jesteś?- uniosła brew
-Eeee?
- Nie krzyczysz? Inaczej sobie tą reakcję widziałam.- wyjaśniła patrząc na jego zaskoczoną minę. Wywrócił oczami patrząc na nią.
- Powiedz mi skarbie co ja mogę.- oznajmił cicho.
-Przyznać że jest ładny.- zaśmiała się cicho opierając ręce na swoich biodrach. Pokręcił głową i spojrzał na nią.
-Tego nie zrobię. Bo nie podobają mi się takie rzeczy. To jest niszczenie swojej skóry.- wyjaśnił.
- Zresztą nie bałaś się że może coś pójść nie tak? Że mogłabyś złapać jakiegoś syfa?- dodał unosząc brew. Usiadła obok niego.
- Jeśli chodzi ci o AIDS i WZW typu C to nie. Wierzyłam w człowieka który to robił bo tatuowanie to jego pasja której oddaje się w całości.- oznajmiła- I podziwiam go za to. Bo uparcie dążył do tego co ma osiągnąć.- wyjaśniła. Wywrócił oczami. Nie mógł tak naprawdę nie mógł. Była uparta a jak coś sobie obiecała to nie było możliwości żeby jej to wybić z głowy.
--------------------------------------------
Powoli zbieramy sie do końca ewig. Mam mieszane uczucia
jak to do końca? ależ mnie teraz tym zdaniem zaskoczyłaś... ale sielanka trwa i trochę mnie zastanawia, jak ty masz zamiar ją zakończyć. dlatego oczekuję nowości, pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńGołąbki znowu razem :D Oboje za sobą strasznie tęsknili, to widać. Jak to koncerty potrafią zmieniać życie. Koniec? No, zaskoczyłaś mnie. Myślałam, że jeszcze daleko do końca. Są na razie szczęśliwi, więc nie wiem w jaki sposób chcesz to opowiadanie zakończyć. Czekam na kolejną część i jednocześnie informuję, że na losy-lowcow.blogspot.com pojawił się kolejny rozdział. Pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńNie lubię końców. A tutaj to już szczególnie ciężko będzie. Wiesz, tyle czasu to powiadanie po prostu było, że bez niego będzie dziwnie. Nie mniej jednak, doskonale wiesz, że nie mogę się doczekać córki trenera. :D
OdpowiedzUsuńW każdym razie, są znowu razem. I jest pięknie! <3
Należy im się. Obojgu. :)